Dziennik Kacpra Christophe
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gra LOST! Strona Główna -> DZIENNIKI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Wto 22:38, 14 Lut 2006    Temat postu:

Wstałem bardzo wcześnie rano. Zamierzałem wyruszyć na zachód, bo miałem zamiar namalować małą mapkę, z której Melodie mogłaby zrobić profesjonalną. Niektorzy nie znają dobrze wyspy. Jednak przed podróżą poszedłem do bunkra – widziałem tam śpiącą Melodie. W nocy poszła do Rachel, ponieważ chciała przy niej czuwać. Nakryłem ją kocem i wyruszyłem na zachód. Na zachodzie zauważyłem ślady męszczyzny i kobiety. Potem okazało się, że ślady pozostawiła Lucy i Tommy. Lucy chciała iść ze mną na północ. Rozmawialiśmy trochę i powiedziała mi, że wg niej inni coś planują zorganizować na południu. Chciałem tam iść, jednak Lucy namówiła mnie do powrotu na polnoc. Zrobiłem to dla Melodie. Nie chciałem się z nią rozstawać... Namalowałem na kartce linię brzegową i o 17 dotarliśmy na północ. Poszedłem do Rachel. Rozmawialiśmy o demonach i o tym, że wyczuwam aurę ludzi i innych stworzeń. Próbowaliśmy rozwiązać wraz z Tommy’m zagadkę wiadomości komputerowej o R-Poincie, którą Melodie i Rachel odebrały wczoraj wieczorem. Rozmawialiśmy o tej wiadomości, która brzmiała „655 do R-Point, zostalo nas czterech, reszta żołnierzy nie żyje, jesteśmy nadal w gnieździe, zabierzcie nas stąd”. Z Tommy’m doszedłem do wniosku, że ta bitwa musi się toczyć pod ziemią. Rachel powiedziała, że zna wejście do tego miejsca. I w tym momencie zaufanie moje do niej podupadło. Zacząłem ją podejrzewać, że została podstawiona przez innych. Skąd ona tyle wie? Kim ona naprawdę jest? Rachel była zdenerwowana, dała mi broń. Ja wziąłem ten pistolet i wycelowałem nim w Rachel. Zaszantażowałem ją, albo powie mi prawdę, albo jej strzelę w głowe. Tommy wtedy przyłożył mi pistolet do głowy... Boże... Co mnie napadło? Co się ze mną dzieje? Przez to wszystko dajemy ponieść się jakieś obsesji... Nie długo nikt nie będzie nikomu ufał... Melodie tez była zła na mnie. Wieczorem, po całej sytuacji z Rachel, postanowiłem sprawdzić aurę demonów. Spakowałem się i wyruszyłem do dżungli. W nocy byłem w dżungli i na zachodzie. To, że są niewidzialne, nie jest dla mnie przeszkodą. Ja wyczuwam aurę ludzi i innych stworzeń.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Śro 22:33, 15 Lut 2006    Temat postu:

Całą noc wędrowałem po zachodniej części dżungli. Czułem różne energie, jednak to nie były demony. To były zwierzęta, typu dziki, wiewiórki itp. Rano doszedłem do wielkiej góry, dzielącej północ od południa...
Z tej góry promieniowała wielka, potężna moc. To była aura wielu potężnych stworzeń. Czyżby tam było siedlisko demonów? Nie wiedziałem czy zbliżać się do tego miejsca, bo Rachel kazała mi uważać na demony... Ma rację, demony są do wszystkiego zdolne. Wyjąłem jedną z kart tarota – słońce, która miała mnie ochronić przed demonami. Potem spotkałem Lucy, która chciała mnie śledzić, jednak wyczułem jej aurę. Potem usłyszeliśmy straszliwy krzyk. Zaatakował nas jeden ze słabszych demonów. Wziąłem kijek i narysowałem krąg, którym udało mi się odstraszyć potwora. I znów powiedziałem, że kto przekroczy ten krąg zginie... Demon zniknął albo wyciszył energię. Nie czułem już jego aury. Lucy uznała mnie za szamana i chciała uciekać. Potem... nie wiem co się stało. Lucy mi opowiedziała, że zacząłem zachowywać się jak demon – wydałem ten sam straszliwy krzyk, a potem zemdlałem. Okazało się, że demon był we mnie od trzech dni, dlatego byłem podejrzliwy, niemiły, złośliwy. Wyszedł ze mnie w momencie, gdy straciłem w dżungli przytomność. Wyplułem go. Wyglądał jak czerwony robak. A z tych trzech dni, co mną owładnął, pamiętałem tylko fragmenty nie składające się w całość, dopiero po przeczytaniu dziennika wiedziałem, co dokładnie się działo. Spotkałem na plaży Rachel i próbowałem ją przeprosić. O dziwo, rozpoczęliśmy rozmowę. Przestrzegała mnie przed demonami. Potem rozmawiałem też z Lizzy, która się przestraszyła, gdy się dowiedziała, że był we mnie demon. Potem Pati zaprosiła nas na pizzę, którą Tommy wraz z Rachel przygotowywali z bunkrze. Nie wiedziałem, czy iść, jednak Pati mnie namówiła. Pizza była pyszna. Zostawiłem pół dla Melodie. Później znów poszedłem do bunkra i rozmawiałem z Rachel o tym czerwonym robaku. Powiedziała mi, że to nie są demony, tylko... potwory... Świetnie, potwory chcą zawładnąć moim ciałem – pomyślałem. Potem Pati chciała przy nas popełnić samobójstwo. Na szczęście Rachel ją powstrzymała. Potem rzuciła się na nas z nożem – chciała nas zabić. Rachel miała kajdanki, przykuliśmy ją. Pati musiała się jakoś uspokoić, była w furii... Ciekawi mnie, czy Rachel też ją znienawidzi. W końcu jak ja celowałem w nią pistoletem (a byłem pod wpływem potwora), to też wszyscy myśleli, że chce ją zabić. Potem Pati wypluła czerwonego robaka. W niej też ukrywał się potwór. Potem pogodziłem się z Rachel. Poszedłem na plażę i rozmawiałem z Nekishą oraz Lizzy. Ponoć Pati i Rachel, po moim wyjściu, się całowały, a może... nawet coś więcej... A zresztą – nieważne. Wieczór spędziłem z Melodie, źle się czuła, bolała ją głowa i brzuch, jednak jakoś ból przeszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Czw 23:03, 16 Lut 2006    Temat postu:

Znów miałem koszmar. Śniło mi się, że jestem na górze dzielącej północ od południa i że jakieś demony zrzucają mnie z tej skały. I widzę siebie nie żywego. Przez ten koszmar obudziłem się wcześnie rano.
Potem czytałem jakaś książkę, którą znalazłem na plaży, a czytanie przerwał mi krzyk jakiegoś mężczyzny. Okazało się, że jest jednym z południowców. Lizzy też słyszała jego krzyki. Viggo, gdyż tak ma na imię, na plaży natrafił na jakieś dziwne stworzenie, które wyrzuciło morże. Wyglądało to jak jakiś wielki tygrys albo drapieżny kot, a oczy miał wydrapane i ciekła z nich krew. Jego kończyny były związane liniami. To coś nie żyło. Chciałem to spalić, aby uniknąć ataków dzikich zwierząt, ale Tommy chciał przeprowadzić badania. Wszyscy (Ja, Melodie, Nekisha, Lucy, Tommy, Viggo, Pati, Lizzy) zaczęliśmy przenosić to do bunkra. Potem wszyscy postanowiliśmy odpocząć. Ja coś przekąsiłem, umyłem się pod prysznicem i czytałem książkę. Potem z rozmawiałem z Tommy’m. Czekaliśmy aż dziewczyny się obudzą i zrobią sekcję zwłok. Wtedy Tommy mógłby przystąpić do badań DNA. Potem Rachel dowiedziała się, że Tommy zabił jej czerwonego robaczka. Była zła na niego. Potem Tommy był na nas zły i wybiegł z bunkra. Próbowaliśmy mu powiedzieć, że to nic strasznego... Jednak nas nie posłuchał. Potem w bunkrze spotkałem Joan i Lizzy. Postanowiliśmy kroić dziwnego potwora, którego znaleźliśmy rano. Lizzy i ja dokonaliśmy sekcji zwłok. Potem Rachel odebrała jakiś sygnał. Był to jakiś kod. Udało nam się nawiązać z tym kimś kontakt. Spytałem się, kim ten ktoś jest i wtedy rozłączył się komputer. Potem Rachel powiedziała mi, że nie zna się na kodach i pytała, kim jestem z zawodu. Jak powiedziałem, że jestem nauczycielem języków obcych to wybuchnęła śmiechem. Nie dziwie jej się, sam uważam, że ten zawód do mnie nie pasuje. Ale jak się dowiedziała, że byłem też wykładowcą w Centrum Ezoteryczno-Wróżbiarskim zaczęła mnie nazywać... profesorkiem. Chciałem popracować nad rozszyfrowaniem kodu, ale byłem już bardzo zmęczony. Zrobiłem dla Rachel herbatę oraz kanapki dla siebie i Melodie. Po kolacji postanowiłem iść spać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kacper dnia Pon 14:55, 20 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Pią 18:08, 17 Lut 2006    Temat postu:

Rano, gdy się obudziłem zjadłem smaczne śniadanie, wędrowałem po dżungli i pływałem. Potem rozmawiałem z Lizzy i Joan. Razem z Joan na drugie śniadanie postanowiliśmy zjeść jajecznicę. Potem Joan postanowiła pójść na południe. No i zostałem sam w bunkrze. Nagle włączył się komputer. Usłyszałem...sygnał w języku litewskim!!!
- (komputer) Laba diena... (dzień dobry)
- (Kacper) Ar kalbate angliskai? (Czy pan/pani mówi po angielsku)
- (komputer) Ar galite pakartoti? (Czy może pan powtórzyć)
- (Kacper) Ar kalbate angliskai, prancuziskai? (Czy pan mówi po anielsku lub francusku)
- (komputer) Ne, Ar yra tiesioginis rysys su Rachel? (Nie, a czy jest bezpośrednie połączenie z Rachel)
- (Kacper) Ar jus pazistami? (Czy wy się znacie)
- (komputer) Taip... Kur Rachel gyvenate? (Tak. Jaki jest adres Rachel)
- (Kacper) Sudiev! (żegnaj)
Zastanawiam się, skąd na wyspie mógł się wziąć jakiś Litwin i skąd zna Rachel. Wróciłem do szałasu. Rozmyślałem trochę nad tym, a potem zasnąłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Sob 22:40, 18 Lut 2006    Temat postu:

Obudziłem się dosyć późno. Na północy było bardzo mało osób. Poszedłem do bunkra i tam połączyła się ze mną Rachel i Joan. Okazuje się, że zostały uwięzione w jakimś podziemnym miejscu. Szybko spakowałem się i pobiegłem na południe. Tam spotkałem większość osób z północy. Rozmawiałem chwilę z Megan, Joshem i Nek, która zaprowadziła mnie na miejsce. Rozmawiałem z nią o Joshu, ponieważ od początku, gdy go zobaczyłem na myśl przychodziła mi Nekisha. Czyżby znali się wcześniej? Nek potwierdziła to, a ja miałem sobie wszystko za złe. Wygadałem, że wiem o tym, jak Nek się rumieniła przy nim... Po co mi ten pieprzony dar? Nie chcę już wiedzieć tylu rzeczy o osobach, które lubię. Mam dość wróżb, jasnowidzenia, wizji i proroczych snów... Dlaczego ja? Gdy dotarłem na miejsce, właz się otworzył, a z niego wyszła Rachel, Tommy i Joan. Potem na plaży rozmawiałem z Joan i poszliśmy po owoce – byliśmy głodni. Ja jednak obawiam się o Melodie. Na północy zostało mało osób. Postanowiłem jutro wrócić na północ. Chciałem jednak przed tym zobaczyć materiały, jakie zdołali zgromadzić o mnie Inni w tych podziemiach. Ponoć tam są zdjęcia, wycinki z gazet, a nawet filmy z naszego życia! Poszedłem tam i jak wszedłem, zobaczyłem wiele zdjęć i artykułów o nas. Zacząłem czytać tytuły artykułów o sobie... "Tarocista Kacper przedstawia wróżby na 2000 rok", "Nowy wykładowca w Centrum Ezoteryczno-Wróżbiarskim", "Jak powstała książka pt. Wróżby Kacpra Christophe", „Niepoważny nauczyciel”, "Dziecko, które przewidziało śmierć babci". Czytając ostatni artykuł popłakałem się. Wziąłem artykuł ze sobą... Następnie poszedłem zobaczyć, jakie są filmy o mnie. Jak zobaczyłem po tytułach, są podzielone na kategorie wiekowe – „1-7 lat", "8-13 lat", "14-17 lat", "18-23 lat", "24-27 lat". Nie miałem ochoty tego oglądać. Szczerze obawiałem się, co tam zobaczę. Każdy z filmów miał 240 minut. Byłyby tam pewnie najważniejsze, ale zarazem i najgorsze chwile z mojego życia. Gdy wróciłem na plaże Megan znalazła w ciele Mrael, jednej z południowców, jakiegoś dziwnego kokona. Jo nalegała, aby go rozciąć i zbadać, jednak Megan schowała go do jakiegoś słoika. Potem na południe przyszła Melodie. Bardzo się ucieszyłem. Wraz z Rachel opowiedziałem jej o filmach, które znajdują się w bunkrze. Melodie chciała tam iść, jednak Pati zauważyła kogoś w krzakach. Podbiegła do niej Rachel, zobaczyła tego kogoś i chciała wycelować w niego pistoletem. To coś to był jakiś potwór, zmutowany człowiek. Potem poszedłem z Melodie do podziemnego miejsca. Czytaliśmy różne artykuły o sobie. Potem również rozmawiałem z Melodie i dowiedziałem się o niej wielu rzeczy. Wiedziałem, że te filmy zniszczą wszystko, co jest pomiędzy nami. Obawiałem się na początku naszego związku, że tylko ja byłem nie fair w przeszłości... Melodie też, okazuje się nie była święta... Nie chciałem oglądać tych filmów... Dobrze jest tak, jak jest w tym momencie... Nie chce, aby coś pogorszyło się w naszych kontakt... Kocham Melodie, jednak obawiam się, że nie jest jej przy mnie dobrze... Miała przecież jakiegoś płatnego mordercę, irlandyczka... Popadnę w jakąś paranoję... Dopiero teraz zrozumiałem sens tych filmów... Mają ona być dla nas wszystkich wskazówką... Mają pokazać, jacy byliśmy i jacy... możemy być w przyszłości... Mam dość siebie... kim ja jestem? Skończonym psycholem, który uważa siebie za wróżbitę, jasnowidza i puszcza się z każdą napotkaną panienką... Taki byłem... Ale... Czy taki będę? Nie można się zmienić w ułamku sekundy... wstydzę się za siebie... brzydzę się sobą... nie mogę znieść siebie... mam siebie dość... Po to znalazłem się na tej wyspie... Aby to zrozumieć....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Nie 21:55, 19 Lut 2006    Temat postu:

Rano, po obudzieniu się, Jo powiedziała mi, że większość osób z północy wróciła na północ. Zostałem tylko ja, Melodie, Megan i Nek. Rozmawiałem potem z Nek i Angel. Ta druga, również straciła babcię, którą bardzo kochała. Pokazałem jej artykuł, który znalazłem w podziemiach pt. „Dziecko, które przewidziało śmierć babci”. Zrobiło mi się smutno, gdy przypomniałem sobie te okropne wspomnienia. Jo i Angel wydały się być bardzo sympatyczne. Rozmawiałem z nimi i Megan o przeszłości, zainteresowaniach, kartach do wróżb. Potem Melodie rozmawiała ze mną. Okazuje się, że ten jej Irlandczyk, płatny morderca jest na wyspie. Przestraszyłem się. Nie chciałem, aby ktokolwiek zniszczył to, co jest pomiędzy nami. Potem wyjaśniłem sobie wszystko z Melodie i kochaliśmy się, nie zważając na to, że jesteśmy w dżungli i ze ktos może nas zobaczyc. Po wszystkim spotkalismy Ethana. Melodie rozmawiala z nim. Jest strasznie zlosliwy i arogancki... Nienawidze go...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Pon 22:15, 20 Lut 2006    Temat postu:

Razem z Melodie wstaliśmy bardzo wcześnie rano. Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy wszystkie rzeczy. Ja jednak poszedłem jeszcze do podziemi. Zabrałem wszystkie artykuły, filmy, zdjęcia, które były związane ze mną. Po powrocie na północ razem z Melodie położyłem się spać w naszym szałasie. Byłem zmęczony podróżą. Miałem straszny sen... Związany w wczorajszym dniem. Sen, w którym jestem sam, a Melodie już nie ma... Nie chcę, aby tak było... Nie chcę, aby się okazało, że ten sen jest proroczy... Martwię się, że stracę Melodie, nie wyobrażam sobie tego... Zabił bym się... Obudziłem się ze łzami w oczach. Po wyjściu spotkałem Lucy. Zauważyła, że coś jest ze mną nie tak. Lucy powiedziała, że uważa mnie za przyjaciela i jeśli potrzebuje się komuś zwierzyć, to zawsze mogę na nią liczyć. Próbowałem jej powiedzieć, o co chodzi... Ale nie chciało mi to przejść przez gardło... Lucy powiedziała, że widzi jak bardzo kocham Melodie. Powiedziała też, że jeśli łączy nas prawdziwa miłość to przezwyciężymy wszystkie kłopoty... Ma rację. Podniosła mnie na duchu. Potem poszedłem nad morze. Mimo, że nie chciałem, to i tak myślałem o tym wszystkim... o tej całej sprawie... Zacząłem zbierać muszelki... Te najpiękniejsze... Melodie uwielbia muszelki... Potem widziałem Tommy’ego i jakąś dziewczynę. Podobno znalazł ją na zachodzie. Miała ranę na nodze. Opatrzyłem ją. Potem okazało się, ze dziewczyna ma na imię Carmen. Rozmawiałem z nią dosyć długo, a potem zaprowadziłem do bunkra. Zrobiłem omlety dla Melodie. Chciałem sprawić jej przyjemność. Mówiła, ze uwielbia omlety i naleśniki. Wieczorem dałem jej omlety wraz z muszelkami. Chyba się ucieszyła. Jturo chyba czeka mnie ciężki dzien. Trzeba sie wyspac...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Wto 23:02, 21 Lut 2006    Temat postu:

Obudziłem się dosyć wcześnie. Śniło mi się, że pływam w wodospadzie...a potem, że widzę nieprzytomną Rachel... Ostatnio moje sny przestały się sprawdzać, pewnie nic się nie stanie – pomyślałem. Poszedłem zjeść śniadanie - banany i inne owoce. Następnie pływałem w morzu, czytałem książkę, próbowałem też dodzwonić się do kogoś ze znajomych swoją komórką, aby poinformować ich o wypadku. Niestety moje starania poszły na marne. Przeglądałem później artykuły i zdjęcia znalezione w podziemiach... Skąd oni tyle wzięli... Nie wiem... Potem spotkałem Carmen i opowiedziałem jej o podziemiach. Nagle na myśl przyszedł mi wodospad. Miałem wizje w czasie dnia... Czułem, że cos tam się stało. Wydawało mi się, że wodospad zamienia się w spływającą krew. Potem słyszałem jakby krzyk kobiety... To był krzyk Rachel... Pobiegłem nad wodospad i czarny scenariusz się sprawdził. Gdy doszedłem do wodospadu czułem energię Rachel... Jej aura była słaba... Była w środku w wodospadzie. Podpłynąłem, a mnie ukazał się wąski tunel. Potem doszedłem do jaskini, która przypominała jakaś świątynie – na środku niej stal ołtarz. Sala była cała w robalach. Podniosłem Rachel i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem do bunkra, a tam doszedłem do wniosku, że Rachel może się odwodnić i trzeba jej zszyć ranę – miała strasznie rozciętą ranę, z której leciała krew. Przetarłem krew oraz nalałem wody. Z Rachel została Carmen, co jakiś czas nawilżała jej usta wodą, aby się nie odwodniła. Ja pobiegłem na plaże szukać lekarza. Nie było ani Lizzy, ani Megan. Rachel była bezpieczna, więc nazrywałem sobie owoców na kolację. Potem na plaże przyszła Carmen. Rachel kazała jej przekazać mi, że gra się zaczęła. Na początku nie wiedziałem, o co chodzi, ale po chwili zrozumiałem: Rachel chodziło o to, że teraz zacznie się prawdziwa masakra... Tylko kto zaatakuje? Demony? Potwory? Klony? Inni? Pobiegłem bunkra. Czuwałem wraz z Carmen nad rachel gdy nagle... usłyszałem głos... Głos Ethana. Oczywiście nie obyło się bez złośliwości i z mojej, i z jego strony. Pojawiła się też Lizzy, jednak Ethan zszył ranę Rachel, a potem wpadła do bunkra Mrael. Była cała zakrwawiona...
Ja wróciłem na plażę... Dlaczego przyszedł na północ? Miał dać nam przecież spokój...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Czw 11:04, 23 Lut 2006    Temat postu: WCZORAJSZE :)

Rano rozmawiałem z Lucy. Powiedziała mi, że nie może przede mną czegoś ukrywać... Okazalo się, że byłem przez nią śledzony. Miala leciec do Nowego Yorku na spotkanie z Julia, ktora byla jej najlepsza przyjaciolka. Julie prosila, aby leciala tym lotem co ja i zadzwonila jej, jak wygladam realnie. Lucy twierdzi, ze Julie przewidziala katastrofe lotu i kazala jej leciec tym samolotem, aby... moc odebrac jej chlopaka, Deny'ego.
Lucy powiedziała, ze Julie zachowala sie jak suka. Aha i powiedziala, ze poznala mnie w samolocie, bo widziala zdjecie, ktore przeslalem Julie... Czyli Julie wykorzystala i mnie i Lucy, aby moc byc z tym chlopakiem... Brzydze sie nią... Postanowiłem zakończyć ta rozmowę i wszystko przemyśleć. Chodziłem sobie po plaży, gdy nagle zobaczyłem Lizzy. Szła nad wodospad. Poszedłem z nią i z nią trochę pogadałem. Potem poszedłem do bunkra. Spotkałem tam Mrael i Rachel. Z prysznica leciała jakaś maź.... W komputerze też znalazłem swój życiorys. Potem wróciłem na plażę, spotkałem Jo i Megan, wróciłem do bunkra... Mój dzień był zabiegany. W bunkrze zrobiłem naleśniki dla Melodie, jednak ona wciąż się chyba nie budziła. Poznałem się trochę lepiej z Jo. To bardzo sympatyczna, miła osoba. Potem był kolejny sygnał w języku litewskim...
-(komputer) Laba diena! Kuria kryptimi turiu eiti? (Dzień Dobry. W którą stronę mam isć)
-(Kacper) Kur potjet? (Gdzie chcesz iść)
-(komputer) Labai atsiprasau... Labai man nemalonu... Labai gailiuosi. (Przepraszam bardzo. Bardzo mi przykro. Bardzo żałuje)
-(Kacper) Atsiprasau, kaip jusu pavarde? (Przepraszam, ja sie pan nazywa).
Komputer znów się rozłączył. Powiedziałem Jo, skąd znam litewski, gdy nagle Megan znalazła nieprzytomną Rachel. Musiała strzykawką wcisnąć jej jakieś antidotum. Potem do bunkra przyszła Melodie. Zjadła naleśniki i poszliśmy do szałasu. Opowiedziałem jej o sprawie Lucy i o tym...że on tu jest...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Czw 11:11, 23 Lut 2006    Temat postu: życiorys

Postanowiłem włożyć do dziennika swoją kartkę z życiorysem...
Kacper Christophe urodził się w Paryżu. Jego matka była Litwinką, a ojciec Anglikiem. To właśnie dzięki rodzicom nauczył się biegle mówić po litewsku i angielsku, francuski musiał stosować na codzień. W wieku 12 lat stracił swoją ukochaną babcię, z którą był bardzo związany (więc informacji w artykule pt."Dziecko, które przewidziało śmierć babci"). W czasie tego okresu był załamany. jednak udało mu się wyjść z dołka. Od tamtego czasu zainteresował się ezoteryką, wróżbami i zjawiskami paranormalnymi. Rodzice byli przeciwni tym zainteresowaniom. W wieku 17 lat wyprowadził się od nich i do tej pory nie utrzymuje z nimi kontaktu. Jedyną osobą z rodziny, z którą utrzymywał kontakt była jego kuzynka, Kelly, z którą mieszkał. Kelly była zamieszana w potyczki terrorystyczne. Była winna 150 milionów dolarów jednemu z terrorystów, Richardowi Tommsonowi. Gdy w umówionym terminie nie oddała mu pieniędzy, Richard próbował ją zabić. Przeszkodził mu w tym Kacper, gdyż on go zabił. Miał wszystko ustalone, aby nie trafić za kratki. Kilka dni przed zbrodnią uprawiał seks z kobieta, która była płatnym mordercą. W mieszkaniu, w którym znaleziono ciało Richarda była ona i to ona trafiła do więzienia. Obecnie jest nauczycielem języka francuskiego, angielskiego i litewskiego w jednej z paryskich szkół. Osobiście uważa, że zawód ten do niego nie pasuje (m.in. przez artykuł „Niepoważny nauczyciel”, który wydał jeden z paryskich brukowców). Oprócz tego dorabia jako wykładowca w Centrum Ezoteryczno-Wróżbiarskim. Nie ma żony, w swoim życiu spotkał wiele kobiet, które wykorzystywał, rozkochiwał i porzucał, jednak w żadnej nie znalazł tej drugiej połówki. Pewnego zimnego wieczoru umówił się przez internet z pewną dziewczyną o imieniu Julie. Wyruszył do Sydney, bo tam mieli się spotkać. W umówione miejsce nikt się nie pojawił, a Kacper otrzymał od dziewczyny SMS-a "Znamy się i to bardzo dobrze... z innego wcielenia... Jeśli chcesz zobaczyć mnie żywą, przyleć do Nowego Yorku". Z tego powodu Kacper zamierzał lecieć do Nowego Yorku. Ma 27 lat. Zawsze marzył o tym, aby być innym człowiekiem.

POWÓD PORWANIA: WIEDZA O WROZBACH I MAGII, ZNA WIELE JEZYKOW OBCYCH

Zdjęcia:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kacper dnia Śro 17:37, 05 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Czw 23:00, 23 Lut 2006    Temat postu:

Dziś obudziłem się dosyć wcześnie. postanowiłem zniszczyć wszystkie zdjęcia, które znalażłem w podziemiach ze swojej przeszłości. Zostawiłem tylko dwa, które są na kartce obok... Potem poszedłem do bunkra i rozmawiałem z Rachel. Jo przygotowała pyszne sushi, a więc ja odpuściłem sobie chińskie danie. Potem Jo i Megan robiły testt na robaczku, a ja gadałem z towarzystwem. Wieczorem poznałem jakąs nową dziewczynę - Natalie. Wydała się być sympatyczna... Jutro chyba czeka mnie ciężki dzień... Aha no i jeszcze rozmawiałem z Nek. Wróciła wreszcie z południa... Powiedziałem jej, co mysle o Joshu... Powinni być razem... Tak mysle... m.in. przez mój głupi dar... A na dzis już koniec...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Sob 12:57, 25 Lut 2006    Temat postu: wczorajsze =)

Dziś po południu udało mi się nawiązać sygnał. Rozmawiałem z jakimś człowiekiem po francusku. O dziwo przedstawił mi się - Carl Migeon. Powiedział, że był bagażowym na lotnisku. Jo i Rachel sprawdziły jego prowadziwe dane - to był jeden z naukowców, przez których tu trafiliśmy. Potem Rachel powiedziała mi, że są wolne łóżka. Tylko kto w nich ma spać? Ja uznałem, że Ci co nie mają szałasu czy domku, niech tam śpią. Rachel uważa, ze na plazy nie jest juz bezpiecznie... To możliwe... Potem rozmawiałem o przeprowadzce z Melodie i uznaliśmy, że zostaniemy w szałasie. Potem, gdy Melodie zasnęła poszedłem do bunkra. Rachel zrobiła wspaniałe ciasto. Przyponniało mi się, jak moja babcia robiła zawsze ciasto... Okazało się też, że Rachel odkryła pod bunkrem pomieszczenie i to właśnie tam są ukryte te łóżka. Potem gadałem z Mrael, Lizzy i Natalie. poznaliśmy się trochę lepiej. Dosyć późno wróciłem do szałasu i zasnąłem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Sob 23:19, 25 Lut 2006    Temat postu:

Rano, po przebudzeniu się w szałasie, poszedłem do bunkra. Mrael powiedziała, że jest dobra w rozczytywaniu kodów. Przypomniało mi się, że kilkanaście dnie temu wraz z Rachel odebrałem jakiś kod. Rachel miała go zapisanego na kartce. Postanowiłem później dać go Mrael. Kiedy komputer był wolny, zacząłem przeszukiwać foldery. Znalazłem folder NAUKOWCY, a następnie wszedłem na Carl Migeon... Wydrukowałem to...
„Carl Migeon – jeden z naukowców, pracujących nad klonami, ma bardzo dobrą wiedzę w dziedzinie fizyki i chemii, jest Francuzem, oficjalnie pracuje jako bagażowy na lotnisku w Sydney. To on miał przeszukać wszystkie rzeczy ludzi, którzy lecieli lotem nr 15. To również do niego szły wszystkie dane o ludziach z lotu nr 15. On je wszystkie porządkował i sporządzał życiorysy.”. Potem znalazłem coś o Litwie... Znalazłem tego Litwina... To, co przeczytałem, nie mogło mi przejść przez gardło... To jakaś pomyłka... Tam było napisane, że... to pewien Kacper Christophe jest tym naukowcem-Litwinem. Zamurowało mnie. Na początku próbowałem wszystko ukryć, bo to jakieś totalne wymysły, bzdety. Jednak Rachel poznawała z nagrań głos... Ten Litwin mówił moim głosem... Dlaczego ktoś wykorzystuje mój głos? Wraz z Jo doszedłem do wniosku, że musieli mi zabrać część genów. Potem zasnąłem na około godzinkę. Okazało się, że Pati wróciła na północ. Rozmawiałem z nią trochę.... Potem gadałem długo z Jo. Wydaję się być sympatyczna... Nie wiem czemu, ale ufam jej.... Potem Tommy znalazł nieprzytomną Pati... Chciała popełnić samobójstwo...
Potem Jo proprosiła mnie o pomoc, przy zbieraniu gałęzi. Chciała zrobić jakiś rytuał. Gdy doszliśmy na plaże, dołączyła do nas Melodie. Było miło, do czasu, gdy Jo zaczeła palić materiały o sobie. Wtedy Jo wraz z Melodie zacżeły wymieniać między sobą nie mily zdania. Ja powiedzialem, ze myslalem, ze to bedzie jaki rytual oczarowania kogos... Meldoie wtedy zarzucila mi, ze ja chce, by Jo mnie oczarowala. Próbowałem jakoś załagodzić sytuację, ale nie wyszło... Melodie była chyba o mnie zazdrosna. Postanowiłem porozmawiać z nią. Przyrzekłem jej, że nikt mnie na wyspie nie intereujse (oprocz jej). Melodie powiedziala, ze nie ufa Jo. Ja byłem zmęczony, poszedłem do szałasu. Zaproponowałem, aby Melodie porozmawiala szczerze z Jo.... To chyba najmądrzejsze, co można zrobic w takiej sytuacji... Jestem zmęczony...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Nie 21:55, 26 Lut 2006    Temat postu:

Dziś po obudzeniu rozmawiałem z Melodie. Powiedziała mi, że... od kilku lat choruje na raka. Przeraziło mnie to... po chwili zemdlała. Zaniosłem ją do bunkra, Rachel starała się mi pomóc... Ja starałem opanować się, jednak nie mogłem... Mimo wszystko, jestem wrażliwy... Szukałem w magazynie lekartwa, porozrzucałem wszystko... jednak nic nie znalazłem. Pamiętam moj sen, w ktorym Melodie juz nie bylo.... Wtedy myslalem, ze chodzi o to, ze będzie z Ethanem.... Mylilem sie... Gdy odzyskala przytomnosc, probowalem poprawic jej humor. Zrobilem pierogi z jagodami. Chyba jej smakowaly. Postanowilismy przenocowac w bunkrze... bo jest w nim bezpieczniej... Jakby coś się działo, zawsze mozna zawaloc Lizzy albo Megan... Martwię się o Melodie... Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Pon 22:30, 27 Lut 2006    Temat postu:

Dziś obudziłem się późno. Znalazłem w bunrkze jakąs książkę o klonowaniu ludzi. Czytałem ją dosyć długo, potem rozmawiałem z Joan. Widziałem, że ciągle łapie się za brzuch... Oczywiście wizje dokonały reszty.... Domyślałem się, o co chodzi... A po za tym książka, którą czytała - poradnik przyszłej mamy... Tommy zastanawiał się, dlaczego Joan jest ostatnio dla niego jakaś inna. Powiedziałem mu, aby dowiedział się, jakąs książke czyta Joan... Jednak chyba nie udało m usię to. Potem powiedziałem Joan, żeby nie kryła tajemnic, które i tak kiedyś wyjdą na jaw. Chyba pomyślała, że nie wiem o co chodzi... A resztę dnia spędziłem z Melodie.... Pływaliśmy razem i dotarliśmy na mieliznę... opowiadąłem jej o moich rodzicach i o tym, jak miałem zostać ojcem... Moze kiedyś o tym tutaj napisze, jednak nie teraz.... Bo kładę się spać...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Wto 23:13, 28 Lut 2006    Temat postu:

Dziś wydawało się, że dzień będzie spokojny... przeciwnie... Tommy i Rachel zobaczyli, że jakiś plik został ściągnięty. Był to jakiś kod. Potem sprawdziłem, że kod został odebrany przez jednego z nas dzisiaj nad ranem, około 4-5. Kto to mógł być? - nie wiem. Potem wydrukowaliśmy ten kod... Ethan próbował go roszczyfrować... W sens ułożyły się tylko pierwsze cyfry, wyczytał z nich zdanie - "zpiedzy wyszli z wody" - to zdanie powtarzało się w moim umyśle. Cały zbadłem, miałem wizję, widziałem w nich szpiegów, którzy wyglądali jak żołnierze i wychodzili z morza krwi, potem wchodzili do bunkra... W bunkrze jest gdzieś ukryty ten sekret...Tylko gdzie? w komputerze? w jakiejś książce? Potem Ethan zarzucił Rachel, że wie coś więcej... Wybuchła kłótnia, prawie doszło do rękoczynów... Mam dość tej wyspy i niektórych ludzi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Sob 14:05, 04 Mar 2006    Temat postu:

Przez ostatnie dni prawie nic się nie działo. Jedynie wczoraj Melodie straciła przytomność pod prysznicem. Martwię się o nią. Wogóle czuję, że niedługo coś się wydarzy. Cisza przed burzą? - możliwe... Jo opowiadała mi, że Migeon został zamordowany. Zamordował go jeden z Innych. Okazuję się, że on chciał nam pomóc i został zabity za to, że zdradził Innych. Oprócz tego problemy, choć moim zdaniem błache, ma Lucy. Wydaję mi się, że ma doła. Ostatnio zgubiła zdjęcie swojego chłopaka... Jak opisuje te zdarzenia, to tep roblemy naprawdę są błache... Czuje, że niedługo coś się wydarzy... Gra się zaczęła...
Ostatnio też humoru nie mają Carmen i Rachel. Obawiają się jakiegoś Eda - płatnego zabójcy. Gdzieś znalazły zdjęcie, na którym Rachel leży na ołtarzu, a nad nią stoi ten Ed. one twierdzą, że jest na wyspie... Czas pokaze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Najmilszy Użytkownik
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 5594
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyspy :)

PostWysłany: Sob 23:27, 04 Mar 2006    Temat postu:

Dzisiaj wsumie wydawało się, że będzie spokojnie. Pati i Angel zobaczyły, ze do Darsa obroży był przyczepiony list. To był list pożegnalny Lizzy... Naszły mnie wizje... Widziałem nóż, potem kobietę, która wbija go sobie w brzuch, potem nzowu nóż, tylko cały we krwi i... dżungle... Ona była w dżungli... próbowała popełnić samobójstwo. Angel nagle źle się pcozuła, więc pokazałem jej pod kuchnią wolne łóżka... Wcześniej mówiła mi, ze nie jest już z Viggiem i że jest samotna... Na dole... Ona.... zaczęła mnie podrywać... Zaczeła mnie całować, jednak ja od razu się wyrwałem. Po chwili... zemdlała... Poszedłem na góre po Jo, która ją zresztą próbowała ocucić... Pytała się mnie, czemu Angel zemdlała... Powiedziałem, ze z wrażeń...
Chociaż nie jestem winny, mam wyrzuty... może ja się wcale nie zmieniłem i nadal jestem podłym draniem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gra LOST! Strona Główna -> DZIENNIKI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
Strona 2 z 12

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin