Wodospad Leśny

Cara

Jo jest trochę zdziwiona jego grzecznością. Siada i patrzy na niego pytająco.
- Coś się stało?

Cllif

- Dzisiaj zuwazylem pelno sladow kolo mojego ogrodka, bylas tam moze ? Powiedzialas komus ? - nerwowo pyta joanne

Cara

- Tak, zrobiłam kilka map i rozdałam każdemuna tej cholernej wyspie. włączając Innych - ironizuje Jo. - pewnie że nie powiedziałam. i się tam nie kręciłam. To - wskazuje na siekierę - pewnie wziąłeś żeby ze mną dobitnie porozmawiać, co?

Cllif

- siekiere wziolem po to by narabac drewno. - Musze cie jeszcze gdzies zaprowadzic by ci cos interesujacego pokazac, sorki za to targanie cie po dzunglach ale jestes jedyna osoba z ktora moge sie z tym podzielic ...

Cara

Jo otworzyła szeroko oczy. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
- To z tym upierdoleniem mi łba sobie jaja robiłeś?

Cllif

- Jo jak sie popelni kilka bledow w przeszlosci ( chodzi mi o moja mlodosc) to nie znaczy ze chce sie je mnozyc w przyszlosci, nie boj sie nie zrobie ci krzywde a wrecz przeciwnie bede cie chronil, jestesmy tu tylko w kilkoro i musimy sie wspierac ... a teraz chodz cos ci pokaze - powiedzial sie kierujac sie w strone wraku

Cara

- ja się nie boję ciebie. na ciebie wyłam wkurwiona. Bałam się tego, co mi sie wtedy przypomniało. Co się stało?

Cara

Jo dochodzi do wodospadu. Ściąga ubranie, zostaje w samej bieliźnie i wskakuje do chłodnej wody. Postanowiła zrobić sobie dłuższa kąpiel.

Cara

Jo wyszła z wody i zaczęła napełniac butelki. nagle usłyszała jakiś trzask. rozejrzała się, ale nic nie zobaczyła. Szybko scvhowała butelki do torby, ubrała się, nie czekając aż wyschnie i szybkim krokiem ruszyła w strone plaży. Cały czas czuła się obserwowna.

Lady

Angel doszla nad wodospad tu przynajmniej bylo cicho i nikt jej nie przeszkadzal. Usiadla na skale.

Devon

Viggo był cały mokry, z jego włosów kapały krople wody, ubranie miała postrzępione, a nogawkę jego spodni trzymała odcięta do połowy sina ręka.
Szedł chwile aż w końcu upadł lądując w wodzie.

Lady

Angel zobaczyla jakiegos mezczyzne podeszla do niego i jej oczom ukazal sie Viggo:
-Viggo ty zyjesz !! - Angel nie wiedziala co robic oslupiala

Devon

- Angel ! - powiedział głośno Viggo - Nie jestesmy tutaj bezpieczni, nie ma tu nikogo kto by mógł nam pomóc. Chyba że oni - wskazał palcem na rękę która cały czas trzymała jego nogawki.

Lady

-Boze Viggo nic ci nie jest? tak sie ciesze.... ze wrociles- Angel zakrecila sie lezka w oku
- musimy radzic sobie sami...

Devon

- Gdzie są pozostali? - zapytał Viggo odczepiając z obrzydzeniem trzymającą go rekę i wrzucając do wody

Lady

- pozostali sa na plazy i w dzungli... znalazla sie 2 grupa rozbitkow... przyszli do nas wczoraj- odpowiedziala Angel

Devon

- Czyli jednak sa pozostali - powiedział Viggo.
- tak się ciesze że nic ci nie jest - powiedział Viggo cąłując Angel w policzek.

Lady

Angel nie wyrzymala juz emocji i mocno objela Viggo:
-ja tez sie bardzo ciesze, nawet nie wiesz jak ....